Jeśli państwo jest autorem naszych praw i ma moc przyznawania ich nam, to nie są one prawami, ale pozwoleniami, które państwo może w każdej chwili cofnąć. Niebezpieczna zależność W dniu 10 grudnia 1948 r. Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych ratyfikowało Powszechną Deklarację Praw Człowieka (PDPC). Już w pierwszych słowach preambuły stwierdzono, że “uznanie przyrodzonej godności oraz równych i niezbywalnych praw wszystkich członków rodziny ludzkiej stanowi podstawę wolności, sprawiedliwości i pokoju na świecie”. Jednak w przeciwieństwie do – moim zdaniem – znacznie potężniejszej Amerykańskiej Deklaracji Niepodległości, która wyraźnie potwierdza, że prawa człowieka są nadane przez Stwórcę, UDHR po prostu zakłada, że członkowie rodziny ludzkiej mają “przyrodzoną godność” z “niezbywalnymi prawami” – bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, skąd ta godność pochodzi. W przypadku karty praw człowieka – a właściwie każdego takiego dokumentu – jest to coś więcej niż tylko zwykłe przeoczenie. Jest to niezwykle niebezpieczna manipulacja wynikają z pozytywizmu prawniczego (nurtu filozofii prawa stojącej w opozycji do prawa naturalnego, będącego jedną z podstaw doktryny prawnej w państwach komunistycznych – przyp. tłum.). Ojcowie Założyciele Stanów Zjednoczonych Ameryki byli bardziej niż świadomi znaczenia swoich działań. Dlatego też byli pewni, że założyli swój nowy naród w oparciu o uznanie, że pewne prawa są przyrodzone (lub dosłownie “niezbywalne”), nadane przez Boga w naturze człowieka. Następnie człowiek tworzy rząd w celu, między innymi, ochrony tych naturalnych praw. Kwestia niezbywalności jest tutaj kluczowa – praw człowieka nie można wyeliminować. Ojcowie Założyciele wierzyli, że człowiek nigdy nie może zrzec się swoich praw nadanych mu przez Boga na rzecz państwa, nawet gdyby tego chciał. Nawet gdyby Deklaracja Niepodległości nigdy nie została ogłoszona, Założyciele wierzyli, że prawa te nadal istniałyby z taką samą pewnością – ponieważ nadał je sam Bóg. Deklaracja Niepodległości zatem – a idea ta jest dziś pod wieloma względami równie rewolucyjna, jak w 1776 roku – po prostu uznawała istniejące wcześniej prawa. Nie twierdziła, że je stworzyła. W istocie ani Deklaracja Niepodległości, ani Konstytucja z 1787 r. nigdy nie posunęły się tak daleko, by sugerować, że same są prawnym źródłem takich praw. PDPC niestety podąża za francuską tradycją filozoficzną Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1789 r., która, nie nauczywszy się niczego od Amerykanów, zainaugurowała tradycję, która pozostała w stanie zapomnienia do 1948 r., trwając aż do dnia dzisiejszego. Model francuski – w przeciwieństwie do jego wcześniejszego amerykańskiego odpowiednika – jest bezczelną próbą ze strony państwa przyznania obywatelom ich praw na mocy dekretu. Niebezpieczeństwo jest oczywiste, nawet jeśli niewielu rządzących zdaje sobie z niego sprawę. Ponieważ jeśli państwo jest autorem naszych praw i ma moc, by nam je przyznać, to ma również taką samą moc, by nam je odebrać. Państwo może nazywać je “prawami”, ale nie byłyby one prawami, ale pozwoleniami – tymczasowymi pozwoleniami, które państwo może w każdej chwili cofnąć. Słowo “prawa” może być takie samo, ale te dwie rzeczywistości nie mogą być bardziej od siebie różnić. Odpowiedź na błędy To właśnie w celu skorygowania tej nierównowagi kilku posłów do Parlamentu Europejskiego – pod przewodnictwem Gaya Mitchella i Nirja Devy – zebrało się i opublikowało tekst Powszechnej Deklaracji Godności Człowieka (PDGC) w dniu 8 grudnia 2008 r., co zbiegło się z obchodami 60. rocznicy uchwalenia PDPC (i święta Niepokalanego Poczęcia). Tekst w języku angielskim znajduje się tutaj. PDGC została następnie oficjalnie zainaugurowana przez (ówczesnego) przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa-Geerta Pötteringa w dniu 25 marca 2009 r. – przy tej okazji Gay Mitchell i Benjamin Harnwell [autor artykułu – przyp. tłum.] powołali Grupę Roboczą Parlamentu Europejskiego ds. godności ludzkiej, która została utworzona w celu rozpowszechniania wartości tej deklaracji w Parlamencie Europejskim. Podobne grupy robocze ds. godności ludzkiej, wszystkie czerpiące inspirację z PDPC, powstały w Wielkiej Brytanii, na Litwie i w Rumunii. Antropologia Imago Dei jest wielkim, niedocenianym filarem zachodniej cywilizacji. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Mówi o tym pierwszy rozdział Księgi Rodzaju – i jest to dosłownie fundamentalna antropologia „judeochrześcijańskiego” Zachodu. To właśnie ten obraz i podobieństwo Boga, które promieniują na zewnątrz z każdego człowieka, są źródłem godności, o której Eleanor Roosevelt dała świadectwo w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka 75 lat temu w grudniu tego roku. “Modernizm” jest próbą, którą postchrześcijańska cywilizacja podejmuje w celu utrzymania liberalnych wartości, które wyrosły z dwóch tysiącleci chrześcijańskiego doświadczenia, przy jednoczesnym przeniesieniu fundamentu tych wartości z boskiego objawienia na świecki rozum. Jeśli wierzysz w Jezusa Chrystusa, już wiesz, że taki eksperyment jest skazany na niepowodzenie. Jeśli nie wierzysz w Jezusa Chrystusa, ale wierzysz w liberalne społeczeństwo – jak ci się udał ten eksperyment?! Autor: Benjamin Harnwell Tłumaczenie: Agata Leszczak Tekst oryginalny znajduje się pod tym adresem. Przetłumaczono za zgodą European Conservative. Śródtytuły pochodzą od Nowych Kształtów. Nawigacja wpisu Czy prawica powinna wskrzesić średniowiecznego mnicha? Rzadkie, a częste. Światowy Dzień Chorób Rzadkich