Przedwczoraj, na posiedzeniu Rady Ministrów, premier Donald Tusk przedstawił założenia rządowej Strategii Migracyjnej. To dobra okazja żeby przyjrzeć się bliżej zwycięstwu które w tej sprawie odnieśliśmy. Polityka bowiem to niekończąca się walka, a najważniejszym celem jest w niej zwycięstwo. W sprawie imigracji bowiem wygraliśmy. Partie głównego nurtu zaczynają mówić naszym językiem, przejmują nasze postulaty, a pomimo tego poparcie populistycznej prawicy na zachodzie rośnie. W polityce najważniejsze jednak są nie słowa, a czyny. Zwycięstwo które odnieśliśmy na poziomie języka musimy przekuć na praktykę. Rok 2015-początek końca świata liberałów Pierwsze wyraźniejsze oznaki pęknięcia opinii odnośnie imigracji między liberalną elitą a ludem zobaczyliśmy w roku 2015 w czasie kryzysu migracyjnego. Polityka otwartych drzwi Angeli Merkel była bardzo niepopularna, spowodowała protesty, a echem oporu był wzrost poparcia dla partii populistycznej prawicy. Przypomnijmy, że liberałowie dzierżyli wtedy niemalże pełną hegemonię. Z perspektywy czasu widzimy, że to co się wydarzyło w 2015 roku było tym przysłowiowym kamyczkiem, który porusza lawinę. Początkowo była ona powolna i niewielka, ale z czasem nabierała rozpędu i siły. Wielkie wstrząsy systemu Lata 2020-2023 były czasem gwałtownych zmian. Najpierw pandemia, potem wojna wraz z kryzysem inflacyjnym spowodowało, że świat przestał być tak bezpieczny. Pierwszy raz po 1989 roku realnie zaczęło krążyć nad nami widmo pełnowymiarowego konfliktu zbrojnego i tego że naprawdę będziemy musieli bronić ojczyzny z bronią w ręku. To spowodowało powolną erozję tendencji liberalnych w społeczeństwie. Wraz ze zmianą nastrojów pojawiło się coraz większe polityczne oraz społeczne przyzwolenie na mówienie o prawdziwych skutkach i kosztach imigracji. Zmiana dyskursu była wyraźna, a za nim zaczęła powoli iść polityka. Polska-przypadek państwa półperyferyjnego Pamiętam rok 2015 i panujący wtedy na ulicach klimat niechęci wobec rzekomych ,,uchodźców’’. Następne lata były dość spokojne, ale pomimo zmiany politycznej z jednej strony oraz liberalizacji polskiego społeczeństwa z drugiej nastroje niechętne nielegalnym imigrantom utrzymywały się. Dynamika wydarzeń przyśpieszyła po wybuchu kryzysu na polsko-białoruskiej granicy w sierpniu 2021 roku. Dla każdego kto miał jakikolwiek kontakt z rzeczywistością było oczywiste, że jest to kolejna odsłona wojny hybrydowej toczonej przez Rosję i Białoruś przeciwko Polsce. Celem naszych wschodnich sąsiadów było jak najbardziej podzielić społeczeństwo. Tworząc bowiem nowy polaryzujący temat buduje się kolejną oś konfliktu. Podział ten musiał znaleźć swoje odbicie w poglądach klasy politycznej. Podzieliła się ona na dwa główne obozy-tych, którzy chcieli bronić polskich granic i tych, którzy nie chcieli tego robić uzasadniając to ,,prawami człowieka”. Społeczeństwo generalnie bardziej sympatyzowało z tymi którzy chcieli utrzymać szczelność granicy. Następną osią sporu była decyzja o budowie zapory, a jej finansowanie zależało od uchwalenia ustawy. To było jedno z najważniejszych głosowań w tamtej kadencji gdyż pokazało jak na dłoni kto stoi po stronie Polski i jej racji stanu. Ustawa została uchwalona głosami PiS, Konfederacji i PSL-u. Przeciwko byli posłowie Hołowni, Koalicji Obywatelskiej i oczywiście Lewicy. W następnych latach doszło do pewnego uspokojenia sytuacji granicznej w związku z wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej. W przestrzeni publicznej oczywiście nieustannie słyszeliśmy kłamstwa o torturach na polskiej granicy, rzekomych zabójstwach i innych niestworzonych rzeczach. W 2023 roku, tuż przed wyborami parlamentarnymi, ukazał się film p. Agnieszki Holland pod tytułem ,,Zielona granica”, który jest najbardziej jaskrawym przykładem zdrady Polski lewicowo-liberalnych elit. Kolejną odsłoną tego zjawiska jest działalność na granicy ,,organizacji pozarządowych”, którzy ułatwiają nielegalnym imigrantom przekraczać granicę i zawożą ich do Niemiec. 15 października ubiegłego roku PiS przegrał wybory i 13 grudnia powstał lewicowo-liberalny rząd Donalda Tuska. Wydawałoby się więc, że rząd ten zmieni politykę wobec imigrantów. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Tusk generalnie nie zmienił polityki PiS i dokonał wolty retorycznej bo sam zaczął oskarżać poprzednią władzę o zbyt liberalne podejście do imigracji. Dość przypomnieć, że to on sam mówił w 2021 roku, że Ci przestępcy to tylko ,,biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi”. Pomimo kilku haniebnych posunięć nowego rządu (jak oskarżenie polskich żołnierzy za strzelanie na granicy czy też powstanie specjalnego zespołu prokuratorskiego), to nie doszło chociażby do rozebrania zapory i na szczęście nie zakończono z tzw. ,,pushbackami”. Nie dość, że mamy do czynienia z kontynuacją polityki to rząd na dodatek znowelizował prawo celem zwiększenia uprawnień służb. To głosowanie, analogicznie do tego w sprawie budowy muru, pokazuje jak głęboko zmieniły się nastroje i jak bardzo wygraliśmy narracyjnie w tej kwestii. Za uchwaleniem tej ustawy głosował praktycznie cały Sejm poza nieliczną grupą polityków Lewicy, KO i wstrzymaniem się posłów Konfederacji. Co ciekawe nawet wśród najbardziej antypolskiej formacji jaką jest wspomniana Lewica znalazła się grupa posłów (z Włodzimierzem Czarzastym na czele), która poparła tę regulację. Zmiana jest więc wyraźna i nie ogranicza się tylko do Sejmu, ale również widać ją wśród społeczeństwa. CBOS bada cyklicznie opinię Polaków na temat sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Obecnie aż 73% Polaków nie popiera przyznawania nielegalnym imigrantom prawa azylu co jest wzrostem o 21 punktów procentowych w ciągu ostatnich trzech latach. Co ciekawe najwięcej przeciwników jest w grupie najmłodszych, a mniej wśród osób najstarszych. Wnioski Po pierwsze Donald Tusk przejmując temat obrony granic chce po prostu być w centrum polskiej polityki i wie, że gdyby stał się zakładnikiem małej grupki oszołomów spod znaku ,,żaden człowiek nie jest nielegalny” tudzież ,,otwartych granic” to będzie miał przeciwko sobie ogromną większość Polaków. Dlatego też będzie przejmował retorykę i niektóre postulaty obrońców granic. Po drugie sytuacja ta pokazuje miejsce w szeregu wszystkich liberalnych i lewicowych inteligentów będących zwolennikami Tuska. Ich zdanie nic dla niego nie znaczy i są oni tylko przedmiotem, który pan premier rzuca w kąt gdy przestaje być on mu potrzebny. Zresztą i tak na koniec dnia będą go popierać i na niego głosować więc ich opinia nie ma dla niego większego znaczenia. Po trzecie ideologia ,,praw człowieka”. Argument, że ,,nie można zawiesić praw człowieka” jest nieprawdą. ,,Prawa człowieka’’ można, a nawet trzeba zawieszać/ograniczać, gdy tylko zagrażają naszym interesom. Kiedy bowiem w grę wchodzi racja stanu Polski wszystko inne musi ulec. Po czwarte ta sprawa uczy, żeby w polityce nigdy nie przestawać marzyć. Pamiętam jak kilka lat temu stawiałem postulat budowy muru na granicach. Wydawało mi się to wtedy absolutnie nierealne. A jednak się wydarzyło. Groźni utopiści śnią o świecie w którym mury runą i wszyscy ludzie będą żyć w pokoju. Ja marzę natomiast o świecie w którym mury rosną oraz więcej jest drutów kolczastych, karabinów, granic, więzień i pałek policyjnych. Będzie to świat końca liberalizmu i powrotu normalności. Po piąte musimy pamiętać, że zwycięstwo narracyjnie jest tylko początkiem drogi politycznej. Trzeba je następnie przekuć na praktykę. Dopiero wtedy nasz triumf będzie pełny. Program Skoro główny nurt przejął nasze postulaty to czas przesunąć poraz kolejny okno Overtona. Prawica powinna więc wziąć na sztandary nowe postulaty. Po pierwsze pozwolić żołnierzom i funkcjonariuszom strzelać do nielegalnie przekraczających granicę. Po drugie wypowiedzieć wszelkie umowy międzynarodowe, które zobowiązują polskie państwo do udzielania schronienia imigrantom oraz znowelizować ustawy i Konstytucję tak aby można było odmówić jakichkolwiek praw imigrantom jeśli tylko nie leży to w naszym interesie. Po trzecie wprowadzić wysokie kary więzienia (nie mniej niż 10 lat w zakładzie karnym o ostrym rygorze) za nielegalne przekraczanie, przebywanie na terytorium RP oraz pomocnictwo w tymże. Czas wyciągnąć kij na tych, którzy nie rozumieją napisu ,,Granica państwa przekraczanie zabronione”. Po czwarte wywłaszczenia terenów nadgranicznych, minowanie, militaryzacja oraz budowa kolejnych zapór i przeszkód inżynieryjnych. Po piąte kontrole na wszystkich granicach. Po szóste stworzenie specjalnej formacji militarnej-Korpusu Ochrony Pogranicza. Te postulaty to mój program maksimum. Być może nie uda się ich wszystkich zrealizować. Jednego jestem pewien. Nigdy nie powinno się przestawać marzyć w polityce. Nigdy. Więcej tekstów tego autora. Nawigacja wpisu Nim się wszyscy poobrażamy – A. Leszczak Zamiast stroju idioty… – Piotr Góral