Wzrost poparcia dla Alternative für Deutschland (AfD, Alternatywy dla Niemiec) do rekordowego poziomu prawie 20% przestraszył mainstreamowe partie. Pod szczególną presją znalazło się CDU. Czy AfD będzie w stanie po raz pierwszy współtworzyć rządy we wschodnich Niemczech? Prawicowa Alternatywa dla Niemiec pnie się w górę w sondażach na fali niezadowolenia wyborców z rządzącej koalicji “sygnalizacji świetlnej”. Nazwa ta nawiązuje do kolorów trzech partii koalicyjnych: Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) i Zielonych. Opór budzą szczególnie masowa imigracja i kosztowny „zielony ład”. Trzy ostatnie sondaże pokazują, że AfD zajmuje drugie miejsce z poparciem 18 lub 19%, takim samym jak rządzący Socjaldemokraci lub nawet większym. Zaniepokoiło to polityczny i medialny establishment. Niektórzy politycy wpadli w szał: “To … jest katastrofa i powinna być odebrana jako sygnał alarmowy dla wszystkich partii centrum”, powiedział Norbert Röttgen, starszy parlamentarzysta głównej opozycji, Chrześcijańskich Demokratów (CDU). Sawsan Chebli, berlińska działaczka SPD, wezwała swoich zwolenników do “cholernego przebudzenia się!”. Wynik we wschodnich Niemczech przyciąga uwagę jeszcze bardziej. Niedawny sondaż Forsa plasuje ich na pierwszym miejscu z wynikiem rzędu 32%. Biorąc pod uwagę tak duże poparcie niezadowolonych wyborców, partia wydaje się być na dobrej drodze do wygrania trzech regionalnych głosowań we wschodnich landach w przyszłym roku, co bardzo utrudni pozostałym partiom – od lewicy po centroprawicę – utworzenie rządu bez AfD. W Turyngii CDU została nawet zmuszona do poparcia koalicji kierowanej przez skrajnie lewicową Linke. Jak na ironię, teraz wspierają rząd spadkobierców komunistycznej partii rządzącej NRD, aby powstrzymać AfD. Stygmatyzacja Jednak CDU nalega na kontynuowanie polityki wykluczenia AfD i utrzymaniu swoistego „kordonu sanitarnego” przeciwko prawicy. W Niemczech modnym słowem jest Brandmauer (zapora ogniowa). Lider CDU Friedrich Merz uroczyście obiecał utrzymać ją przeciwko AfD. Prawicowa partia kierowana przez Tino Chrupalla i Alice Weidel została założona zaledwie dziesięć lat temu jako eurosceptyczna partia ekonomistów skupionych wokół hamburskiego profesora Bernda Lucke. Później przekształciła się w popularny i populistyczny ruch przeciwko masowej imigracji. Niewątpliwie przyciągnęła ona mało przyjazne elementy ekstremistyczne. Jednak pomimo wewnętrznych napięć i zewnętrznych nacisków, nie rozpadła się. Od samego początku partie głównego nurtu nie doceniały wyzwania jakim jest AfD. Szczególnie miało to miejsce w CDU w latach Merkel, pod której przywództwem partia przesunęła się bardziej na lewo. Decyzja kanclerz z 2015 r. zezwalająca ponad milionowi imigrantów z Syrii, Iraku, Afganistanu i krajów afrykańskich na niekontrolowany wjazd do Niemiec zwiększyła poparcie dla AfD. W 2017 r. partia po raz pierwszy weszła do Bundestagu, zdobywając 12% głosów. W 2021 r. została ponownie wybrana z wynikiem nieco ponad 10%. Od tego czasu kryzys gospodarczy, wysoka inflacja i rosnąca presja imigracyjna sprawiły, że partia osiągnęła rekordowe poparcie. Media międzynarodowe straszą widmem odrodzenia się ruchu nazistowskiego. Verfassungsschutz, czyli Federalny Urząd Ochrony Konstytucji, rządowa agencja kontrwywiadu wojskowego, określiła AfD jako „podejrzaną” o ekstremizm i łamanie podstawowych praw człowieka. Stało się tak z tego powodu, że partia uznaje istnienie niemieckiego narodu odmiennego etnicznie i kulturowo od migrantów. Jednak nawet takie publiczne napiętnowanie przez oficjalny urząd nie powstrzymało jej przed zdobywaniem coraz większego poparcia wśród obywateli. AfD odrzuca werdykt Verfassungsschutzu, nazywając go próbą zamknięcia ust partii opozycyjnej wobec mainstreamowych. Stygmatyzacja okazała się niewypałem. Na początku czerwca Instytut Praw Człowieka, który jest finansowany przez Bundestag i jest politycznie powiązany z Zielonymi, opublikował raport badawczy wzywający do zakazania AfD jako siły ekstremistycznej. Pomysł ten został jednak dość chłodno przyjęty przez większość polityków głównego nurtu z obawy, że jest to prawnie niemożliwe. Nawet jeśli byłoby to legalne, istnieją również obawy, że byłoby to politycznie nierozsądne, zwłaszcza gdy partia ma silne poparcie w niektórych regionach. Komentator liberalno-konserwatywnej gazety Frankfurter Allgemeine Zeitung nazwał to “fatalnym pomysłem”. Lewicowy magazyn Der Spiegel ubolewał, że “nikt nie ma strategii przeciwko AfD”, tylko po to, by opowiedzieć się za starym pomysłem całkowitego odrzucenia jej nawet na poziomie lokalnym. Lider Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU), premier Bawarii, Markus Söder, zaproponował nawet karanie swoich partyjnych kolegów, jeśli wypiją kawę z członkiem znienawidzonego ugrupowania. Podstawa AfD Pomimo tego popularność AfD nadal rośnie. Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze, poparcie trójpartyjnego rządu koalicyjnego (socjaldemokratycznej SPD, Zielonych i Wolnej Partii Demokratycznej FDP) spadła do najniższego poziomu w historii. 79% Niemców jest obecnie niezadowolonych z rządu, zgodnie z najnowszym sondażem Deutschlandtrend dla publicznego nadawcy ARD. Wyborcy są szczególnie niezadowoleni z radykalnych propozycji zakazu nowych kotłów gazowych i kosztownych wymian na pompy ciepła od 2024 r., które forsuje Robert Habeck, zielony minister gospodarki i klimatu oraz wicekanclerz. Wydaje się, że skandal związany z nepotyzmem w ministerstwie Habecka wykoleił popularność byłej gwiazdy Zielonych i w rekordowym czasie przeszedł on drogę od bohatera do zera. Dwie trzecie zwolenników AfD twierdzi, że ich główną motywacją do wyboru prawicowej partii jest chęć wyrażenia niezadowolenia z rządu, a tylko jedna trzecia mówi, że popiera ich z przekonania do ich polityki i programu. Według Deutschlandtrend, zwolennicy AfD są przeciwni państwowej polityce imigracyjnej (65%), polityce energetycznej i klimatycznej (47%), a następnie polityki gospodarczej (45%). Tylko jedna czwarta wyborców AfD przejmuje się polityką zagraniczną, która jest tylko nieznacznie mniej ważna niż polityka socjalna. Kanclerz Olaf Scholz jest powszechnie postrzegany jako słaby przywódca polityczny, który odniósł bardzo niewielki sukces polityczny. Nic dziwnego, że SPD podupadła, a nawet została wyprzedzona przez AfD – głosi nagłówek jednego z artykułów we Frankfurter Allgemeine Zeitung. Wojna na Ukrainie przysporzyła AfD popularności, choć jednocześnie poddała ją wewnętrznej presji. Choć oficjalnie uznaje, że rosyjska inwazja „łamie prawo międzynarodowe”, wiele wysoko postawionych w niej osób podziela obawy Moskwy przed ekspansją NATO. Kilku brzmiało wręcz jak papugi propagandy kremlowskiej. Alexander Gauland, współzałożyciel AfD, który przeszedł na prawicę z CDU, a obecnie prezydent honorowy partii, pielęgnuje wspomnienia o sojuszu Prus z carską Rosją sprzed dwustu lat. Jednak gdy Gauland i Chrupalla, lider partii 9 maja wzięli udział w upamiętnieniu zwycięstwa Armii Czerwonej nad nazistowskimi Niemcami w rosyjskiej ambasadzie, spotkało się to z ostrą reakcją wewnątrz partii. Jakkolwiek by prorosyjskie stanowisko nie było dla konserwatystów frustrujące, to taka reakcja jest silniejsza w landach zachodnich, niż wschodnich. Te drugie nie wydają się tym zanadto przejmować. Interesującą kwestią jest to, że na terenie dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej – okupowanej przez całe dekady przez Rosję, otrzymując z jej strony „bratnią pomoc” – niektórzy konserwatyści mają zamiłowanie do dawnego ciemiężyciela. Wpływa na ten stan rzeczy również odrzucenie zachodniej, zdegenerowanej moralności. W drodze do urn W Niemczech na jesień uwaga opinii publicznej będzie się skupiać na wyborach regionalnych w trzech landach: Brandenburgii, Saksonii i Turyngii. Wzrost popularności AfD powoduję, że CDU znajduje się pod ogromną presją. Mainstreamowe media naciskają na chrześcijańskich demokratów, by utrzymały „zaporę ogniową”. Dieter Stein, piszący dla konserwatywnego dziennika Junge Freiheit (gazeta znajduje się po drugiej stronie politycznego spektrum), wezwał CDU do nawiązania koalicji z prawicą. Pisał: „Jak długo będzie możliwe izolowanie AfD, narzucone przez inne partie? A może demonizowanie jej ją jedyne umacnia, bo w perspektywie wyborców jest to zachowanie głęboko niesprawiedliwe?”. Obecnie CDU jedyną możliwość nawiązania koalicji widzi po wyborach parlamentarnych, i to tylko z Zielonymi. Stein ironizował, że partia ta może „pociągnąć CDU jak krowę za kolczyk w nosie przez polityczny cyrk”. Rzeczywiście, szefostwo CDU w wielu kwestiach zgadza się z Zielonymi, poczynając od zmian klimatycznych, na różnorodności i nowoczesnych „rodzinach” kończąc. Gdyby odważyli się na nawiązanie koalicji z AfD w którymś ze wschodnich landów, byłoby to istne polityczne trzęsienie ziemi. Stein stawia tezę, że taka sytuacja mogłaby doprowadzić do merytorycznej debaty o możliwych przegrupowaniach na scenie politycznej. Inni, jak konserwatywny polityk Werner Patzelt twierdzą, że żaden polityk nie przetrwałby medialnej burzy, jaka by się rozpętała wokół koalicji CDU-AfD. I prawdopodobnie mają rację. Jednak przyszłość to jedna wielka niewiadoma i dalszy rozwój sytuacji mógłby doprowadzić do takiego układu politycznego, w którym stworzenie regionalnych rządów w landach bez AfD byłoby niemożliwe. Niedawno w Turyngii Zieloni zaproponowali sprzymierzenie czterech partii, byleby tylko utrzymać się na powierzchni. Prawdopodobnie wielu wyborcom nie spodoba się taki układ, który ze wszystkich sił stara się utrzymać na dystans prawicowego rywala, który ma odwagę podważyć polityczny konsensus. Oryginał tekstu znajduje się pod adresem: https://europeanconservative.com/articles/analysis/germany-and-the-firewall-against-the-right/ Tłumaczenie: Agata Leszczak, za zgodą właścicieli portalu Nawigacja wpisu Pić czy nie pić? – czyli pytanie na sierpień – B. Dzięgo Gdy fakty nie pasują do teorii, czyli o domniemaniu niewinności